Stałam przed drzwiami domu Chestera i czekałam, aż mi otworzy. Miałam z nim spędzić weekend. Zarządzenia Mike'a, a traktowanie mnie jak małej dziewczynki jest śmieszne. A jeszcze lepszy jest fakt, że kazał się mną zająć Chesterowi. Komu jak komu, ale temu zboczeńcowi nie ufałam w szczególności. Oni sobie o mnie rywalizują, a ja mam spędzać czas z jednym i z drugim, według ich uznania. Czy ja jestem jakąś lalką, którą mogą się bawić?
I niech się pospieszy, bo nie mam zamiaru spędzić całego dnia przed drzwiami.
Drzwi się otworzyły, a w nich ujrzałam małego chłopca.
- Dzień dobry, zastałam Chestera? - Zapytałam mierząc dziecko wzrokiem. Wydawało mi się, że widzę mniejszą wersję Benningtona.
- Dzień dobry. Tata jest w łazience. Wejdzie pani? - Odparł grzecznie. Ach te dzisiejsze dzieci. Wpuszczają obcych bez zastanowienia. A gdybym była seryjnym mordercą? Pff. W pewnym sensie nim byłam, więc po co te durne porównania. Może dlatego, że jestem zdenerwowana? Nie. Stop. Ja jestem wkurwiona, a nie zdenerwowana.
- Chętnie. - Posłałam uśmiech dzieciakowi. Zachowujmy się kulturalnie. Nie pokazujmy, że jesteśmy źli już na wstępie. Zaczęły do mnie docierać pewne fakty. Wow!
Czyli on ma syna?! Jestem w szoku.
- Jak ma pani na imię? - Zapytał chłopiec, prowadząc mnie do salonu.
- Jestem Eileen, ale wszyscy mówią mi Lee, a ty?
- Jestem Jaime, a to Isaiah. - Wskazał na dziecko siedzące w salonie.
Czyli on ma dwóch synów?! Jestem w większym szoku niż się można spodziewać. Myślałam, że nic mnie nie zdziwi. Byłam przekonana, że Chester jest takim spokojnym gwiazdorem, który lubi zaciągnąć laskę do łóżka w wiadomych celach. A ty takie niespodzianki.
- Jestem Lee. - Podałam dłoń Isaiahowi.
- Miło panią poznać. - Boże?! Czy ja jestem taka stara, aby każdy dzieciak mówił do mnie 'prze pani'?
- Mówcie mi po imieniu. Jakoś nie lubię per pani.
- Okej. - Uśmiechnęli się.
Usiadłam na fotelu na przeciwko chłopców i przyglądałam się im. Jaime był podobny do Chestera, ale młodszy już nie. Może to jednak nie jego synowie?
- Chłopcy gdzie jesteście?! - Usłyszałam głos Chestera i tupot po schodach. Po chwili wszedł do salonu i spojrzał na mnie i się zakłopotał.
- Hej, nie spodziewałem się ciebie, dziś. - Wydawał się zaskoczony i zażenowany tą sytuacją. W sumie miał prawo. Siedzę w jego salonie z jego synami. A taka niebezpieczna babka może sporo namieszać.
- Obiecałeś Mike'owi, że się mną zaopiekujesz przez weekend. Miałam się stawić rano, więc jestem.
Chez uderzył się w czoło jakby nagle dostał olśnienia.
- Rzeczywiście. Poznałaś już moich synów?
Czyli jednak to jego dzieci. Dziwne, że nigdy nikt o nich nie wspominał.
- O tak, mili chłopcy. Chez, jeśli chcesz to spokojnie mogę wrócić do siebie. Mike się nie dowie.
- Nie. Chłopcy nie macie nic przeciwko, aby Lee z nami została?
Pokręcili głowami. Czułam się niezręcznie przy nich. Oni też mięli niewyraźne miny.
- Tato, chyba coś ci się przypala. - Zauważył Jaime.
Wokalista pospiesznie udał się do kuchni, skąd można było słyszeć wiele przekleństw.
- On tak zawsze. Chyba nie jest przyzwyczajony do gotowania. - Stwierdził starszy chłopiec. Chyba zawsze wyluzowany Chester nagle stał się kłębkiem nerwów. I pomyśleć, że to za pomocą mojej skromnej osoby.
- Chez, jest strasznie wybuchowy. Czasami się nie kontroluje.
- Długo znasz tatę? - Wywiad zaczęła kopia Chestera. Może być ciekawie. Może dowiem się o nim odrobinę i zmienię zdanie na jego temat? Zapewne się czegoś dowiem, ale określenie, że jest męską dziwką pasuje do niego jeszcze lepiej. Ciekawe jakby się zachował, gdybym dziś chciała z nim spędzić noc. Och, sprośna jesteś, Lee.
- Trochę.
- Jesteś jego dziewczyną?
- Jaime, o czym ty mówisz? Nie. Ja jestem tylko znajomą, która ciągle sprawia kłopoty. Jestem kuzynką Mike'a.
- Szkoda. Tata mógłby wreszcie znaleźć jakąś dziewczynę, taką na stałe. Mama mówi, że on nigdy nie wytrzyma z żadną kobietą. Chciałbym, żeby się myliła. Ona już znalazła kogoś, a tata nadal nie. To niesprawiedliwe.
- Kochanie, świat nigdy nie był i nie będzie sprawiedliwy. Myślę, że twój tata kiedyś znajdzie miłą kobietę i się ustatkuje. Opowiecie mi coś o sobie?
Zmieniłam temat, bo sytuacja była niezręczna. Ja nie wiem, skąd dzieci biorą takie pomysły.
Czy moje dzieci też by zachowywały się podobnie? Czy gdyby nie widywały Alexa, to też chciałby mnie wyswatać z innymi? Cholerna, demoniczna przeszłość.
- Przyjechaliśmy na weekend, bo dawno nas tu nie było i tata miał czas. I może pojedziemy do wesołego miasteczka! - Isaiah był wyraźnie podekscytowany tą myślą.
- Kiedy ja ostatnio byłam w wesołym miasteczku? - Zamyśliłam się na chwilę i doszłam do szokującego odkrycia. - Ostatni raz byłam za czasów licealnych. To niedorzeczność.
- Więc skoro, moja droga Lee, nie byłaś w wesołym miasteczku to pojedziesz z nami. Zgadzacie się chłopcy, prawda? - Nagle usłyszałam głos wokalisty za swoimi plecami. Przestraszyłam się i to bardzo. Rzuciłam mu złowieszcze spojrzenie, które skwitował aroganckim uśmieszkiem. Przewróciłam oczami. Bezczelny dupek.
- Tak, tato. - Rzucili zgodnie.
- To zaczniecie się szykować. Za piętnaście minut wyjeżdżamy, aby cały dzień szaleć.
Chłopcy wybiegli wesoło do holu, aby się ubrać. Chez spojrzał na mnie, a w jego oczach widziałam dumę.
- Dlaczego nigdy nie wspomniałeś, że masz synów? - Musiałam zadać to pytanie, bo ono cisnęło mi się ciągle na usta, a teraz była do tego idealna okazja.
- Nie chciałem, żebyś mnie przekreśliła już na starcie, Lee. Z ich matką nam nie wyszło. Chyba tylko dlatego, że mamy bardzo podobne charaktery z Sam. A jak wiadomo, nim bardziej ktoś jest do nas podobny, tym trudniej z nim żyć. Sentencja się sprawdziła.
Chester mógł mieć rację. Dlatego ciągle nie mogę dogadać się z Mikiem, bo jesteśmy do siebie podobni. Udajemy to, kim nie jesteśmy. Wmawiamy sobie i innym, że nic nas nie łączy. Oboje pragniemy tego samego, ale za każdym razem, któreś się poddaje. Jesteśmy egoistami.
Czy skreśliłabym go od razu? Tak. Zrobiłabym to, bo nie miałam zamiaru odbierać szczęścia innym. Nie umiałabym przybrać jego dzieci i zachowywać się jak ich matka. Zresztą, jakbym mogła im matkować, skoro pozbyłam się swoich? Gdyby kiedyś ten sekret wyszedł na światło dzienne, to chyba bym skończyła w grobie i to nie dlatego, że ktoś by mógł mi zagrozić. Nie. Nie boję się innych ludzi, aż tak bardzo. Chyba nie wytrzymałabym jego nienawistnych spojrzeń, chociaż ból, który dostrzegłabym w oczach Mike'a, byłby równie uciążliwy co życie w więzieniu.
Wyrzuciłam z głowy wszelkie przemyślenia, bo nie chciałam stracić dobrego humoru. Wszyscy wsiedliśmy do samochody Benningtona, a później ruszyliśmy na plażę w Santa Monica.
- Tato, dasz głośniej? - Poprosił Jaimie. Chez podkręcił radio. Leciałam dosyć przyjemna piosenka. Chester siedział z głupim uśmieszkiem, a chłopcy podśpiewywali sobie pod nosem.
Bingo! To musi być piosenka Linkin Park. Wsłuchałam się w nią i w głos wokalisty. Tak. To piosenka LP.
- Chester, tylko nie popadnij w samozachwyt, że wasza piosenka leci w radiu.
- Nie uważasz, że powinnaś być dumna, że zadajesz się z nami?
- Nawet nie wiesz jak bardzo jestem z tego powodu szczęśliwa! A mój humor się poprawia jeszcze bardziej, kiedy zapraszasz mnie na jakoś galę, gdzie nudzę się jak mops!
- Nie przesadzaj. O ile pamiętam, nie było aż tak źle.
- Było o wiele gorzej.
Auto się zatrzymało. Wszyscy wysiedliśmy, a następnie poszliśmy się bawić. Czułam się tak bardzo podekscytowana! Zupełnie jakbym była na pierwszej randce. Boże jakie banały chodzą mi po głowie. Pierwsze randki, pierwsze miłostki, pierwszy sex. Jestem kobietą dojrzałą, w statecznym wieku, a mam takie myśli. Chociaż jakby to było, gdybym mu uległa. Chociaż na chwilę. Co by ze mną zrobił? Kira opowiadała, że lepszego gacha nigdy nie miała w łóżku. Nawet jej wyuzdany mąż, chowa więc za wyczynami Chestera. A gdybym mu tak pozwoliła? Tak tylko dla porównania go z Mike'm
- To gdzie najpierw? - Zapytał Chez, który wyglądał jak nastolatek. Eileen skup się do cholery! Nie pozwalam Ci znaczy sobie o nim fantazjować i myśleć!
- Na Diabelskie Koło! - Chłopcy pobiegli z bananami na ustach po bilety.
- Nie masz lęku wysokości, prawda? - Zagadnął mężczyzna, obejmując mnie ramieniem. Owinął mnie jego zapach. Był po prostu takie jego. Osobliwy.
- Nie. - Rzuciłam hardo, chociaż niekoniecznie praca na wysokościach była czymś co lubiłam. Jednak trzeba pokazać klasę.
- A szkoda. Tak to byś mnie ciągle przytulała.
- Nienawidzę cię.
- Ja też cię kocham! - Uderzyłam go w ramię i dołączyłam do chłopców. Jaimie i Isaiah usiedli razem, a mi niestety przypadł Chez.
Powoli ruszyliśmy. Czułam, że zgubiłam gdzieś po drodze żołądek. Niby jestem taka odważna, a mam ciarki na samą myśl, że mogłoby się coś popsuć i nie byłabym w stanie zejść na ziemię.
Masakra.
Dzień minął nam na zabawie. Chester nawet ustrzelił dla mnie miśka, który przypominał tego, z mojego dzieciństwa.
Dużo rozmawiałam też z chłopcami i dowiedziałam się wielu ciekawostek o Chesterze. Polubili mnie. W sumie je też. Mimo, że są braćmi to mają tak odmienne charaktery i upodobania, że aż to niemożliwe.
Jak zaczęło się o charakterach, że są podobni i to dlatego nie mogą się dogadać, to pomyślałam, że rozwiązałam zagadkę i Lee będzie z Chesterem. Potem, jak Eileen zastanawiała się, czy mogłaby matkować Jaime'emu i Isaiahowi, to pomyślałam, że może jednak ona będzie z Mikiem. Ale potem po dalszych jej przemyśleniach znów pomyślałam, że z Chesterem.
OdpowiedzUsuńAle nadal wydaje mi się, że to jeszcze nie jest to, do czego planowałyście dojść. Choć, jak napisałyście, że macie już skończone opowiadanie, to zdaje mi się, że niedługo się skończy, i to związkiem Lee z Benningtonem. Kurde, nic się nie da domyślić! Zazwyczaj denerwuje mnie to, że na innych blogach jak przeczytam pierwsze zdanie rozdziału, to przewidzę ostatnie, ale tutaj wszystko jest nieprzewidywalne. I to chyba denerwuje mnie jeszcze bardziej. Należę do osób bardzo niecierpliwych, przepraszam.
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Tyle niedopowiedzeń... Jeżeli wymyślicie coś jeszcze innego niż podejrzewam, to nie wiem co zrobię. Pogrywacie z czytelnikami jak w poprzednich rozdziałach Lee z Chesterem! xD
No, więc z niecierpliwością czekam na następny rozdział i...
Wspominałam kiedyś, że gdyby ten blog był książką, przeczytałabym go w jeden dzień z napięciem jak cholera? :D
I zapomniałam: nowy rozdział u mnie, króciutki więc i przyjemny, chyba. :D
Ej, to w końcu z kim do cholery?! Z Mike'iem czy Chesterem? *wali głową o ścianę*
OdpowiedzUsuńJuż sama nie wiem kogo wolę. Na początku to był Mike, ale teraz Chester pokazał się bardziej z tej... ludzkiej strony?
No dobra... Nie mam weny na komentarza, ale... chcę więcej namiętności ;-; No i nowy rozdział. Jak Lee może ulegnie Chesterowi, to opiszcie chociaż początek ;-; Chcę to przeczytać w waszym wykonaniu, no ;-;
Ym, co jeszcze... Czekam na więcej, weny i takie tam.. :D
Nareszcie! Jaki fajny rozdział!
OdpowiedzUsuńProszę dalej!
Ale jednak chciałabym żeby się wkońcu jej z Mikiem poukładało.
UsuńTen rozdział jest zdecydowanie jednym z najlepszych rozdziałów. Bardzo mi przypadł do gustu *-*
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na więcej :D