sobota, 31 stycznia 2015

to koniec.

Witam wszystkich,
Mam dla Was informację, która nawet do mnie jakoś nie może dotrzeć. 
Dzisiejszego ranka Camilla oraz Pani Ciemności miały wypadek i to dosyć poważny. Pani Ciemności na szczęście nic nie jest, zaś Camilla nie miała tyle szczęścia. 
Obecnie jest w stanie krytycznym. 
Do czego dążę? Jako, że kiedy zakładałyśmy bloga, zawarłyśmy porozumienie, które mówi, że jeśli którejś z nas coś się stanie, Blogerka & Company zostaje rozwiązana. 
Stało się. 
Przykro jest mi Was o tym informować, ale nie mogę kwestionować zasad, pod którymi sama się podpisałam. 
Dziękuję, za mile spędzony czas z Wami, za liczne komentarze i odwiedziny. Dziękuję, że pisaliście swoje uwagi, pomysły i chcieliście z nami współpracować. 
Kolejna część, ma już napisane siedem rozdziałów, ale ich nie będziemy publikować. Może zastanowimy się nad reaktywacją, kiedy wszystkie trzy będziemy sprawne. 
Jeszcze raz wszystkim dziękuję.


Niniejszym ogłaszam!
Dnia 31.01.2015 r. Blogerka & Company zostaje rozwiązana, a blog zawieszony do reaktywacji.

Pozdrawiam Was gorąco.
Lilith & Company.

niedziela, 11 stycznia 2015

Epilog.

Mężczyźni patrzyli na ciało kobiety, które powoli osuwało się na podłogę. Nie byli w stanie się poruszyć. Emocje sparaliżowały ich nerwy. Każdy cierpiał na swój sposób.
- Obiecałem, że dziś zginie tylko jedna osoba. Możesz odejść. - Powiedział Alex beznamiętnym tonem, opuszczając rewolwer. 
- Zabieram ją ze sobą. - Odparł Shinoda, a kolana się pod nim ugięły. Wziął bezwładne ciało kobiety w swoje ręce. 
Nie okazywał, że cierpi. Może to jeszcze do niego nie dotarło? A może nie umiał się pogodzić z jej odejściem.
- Poświęciła dla ciebie życie. Nie zapomnij nigdy, że to ty jej odebrałeś ten dar. To ty powinieneś leżeć zamiast niej, a ona powinna odejść ze mną. - Szyderczo odezwał się morderca. Spike wiedział, że to jego wina, że ona nie powinna umierać. Przez ten krótki okres, zdążył ją pokochać. Wiedział, że ona też coś czuje, ale nie chciała się przed nim otworzyć. 
Oprawca zniknął, a Mike wyszedł z nią na zewnątrz. Wszyscy schodzili mu z drogi. Oddał ciało ratownikom. Właśnie w tej chwili jego życie straciło sens. 
- Mike, tak mi przykro. - Chester objął ramieniem przyjaciela. Chester też cierpiał. Może nie tak jak jego przyjaciel, ale też czuł. Spędził z nią wspaniałe chwile, które na zawsze pozostaną w pamięci. To bolało.
- Umarła za mnie. I to wszystko moja wina. Jestem jej winien zemstę. 
Powiedział z mocą. Zacisnął pięści, aż pobielały mu kłykcie. W głowie układał już plan, tylko sobie znany. Chciał go dopaść i zabić. Ale teraz już naprawdę. Nic go nie uratuje.
- Stary, nie rób nic głupiego. Niech jej ofiara nie pójdzie na straty. Jesteś nam potrzebny. 
- Nie ma jej. Wszystko skończone.
Shinoda odszedł od przyjaciela. Nie chciał z nikim rozmawiać. Musiał zdać raport szefowi. Musiał znów powrócić do wydarzeń sprzed kilku chwil. On miał ją chronić, a doprowadził do śmierci. Nie wybaczy sobie.
Ból przeszył jego ciało. Na dłoniach nadal miał jej krew. Czuł jej zapach i jeszcze ciepłe ciało. 
Przypominał sobie wszystkie epizody z jego Lee. Było między nimi tyle niechcianych chwil oraz tych wspaniałych momentów. Wracał do chwil, kiedy byli zatopieni w pożądaniu, kiedy jechali na jej ścigaczu i uciekali przed policją. Pamiętał złość, kiedy uciekła do Arizony i wielką skruchę, kiedy spojrzał w jej zlęknione oczy. Myślał o swoim planie, zanim jeszcze ją poznał. Przedstawiła się w najgorszym świetle. Zawsze uważała się za nieodpowiednią dla niego. A przecież była idealna. Pamiętał jej zgrabne ciało w sukni wieczorowej i te myśli, kiedy usłyszał, że pod nią nie ma nic. Czuł zazdrość, gdy Chester chciał ją zdobyć. 
Ona jako jedyna wniosła radość do jego życia. Wniosła słońce, które teraz zgasło. Cierpiał.
Na niebie pokazały się chmury burzowe, a po chwili zaczął padać rzęsisty deszcz. 
Wszędzie migotały światła policji. Słychać było głosy, których nie rozumiał. To wszystko było tak nieważne.
W tym samym czasie, Alex mknął ulicami LA. Chciał uciec od tego wszystkiego. Zabił swoją ukochaną. Dopiero teraz zrozumiał swoje błędy. Zrozumiał, że ona dawała mu wszystko, czego pragnął. Dawała mu ciepło w domu, a jednocześnie ogień na mieście. Była wymarzoną żoną, kochanką oraz matką dla jego potomstwa. Wszyscy mu jej zazdrościli. Nigdy nie chciał jej skrzywdzić. Nigdy nie robił tego specjalnie. Bał się jej wypuścić z klatki, bo wiedział, że może nie wrócić już nigdy. A teraz? Jego egoizm wziął górę i ją zabił, bo nie chciał aby była z innym. Mógł ją widywać. Mógł rozmawiać. Nie umiał się nią podzielić. Nigdy jej nie zobaczy. 
Wiedział, że będzie cierpiał. Tego nie umie sobie wybaczyć.

Minęło już kilka godzin od feralnego wydarzenia. Shinoda siedział w biurze i próbował napisać raport. Każde wspomnienie o niej, doprowadzało go do łez. Każda sekunda była bolesna jak sztylet w sercu.
''To ty powinieneś leżeć zamiast niej" - te słowa ciągle odbijały się w jego psychice.
Telefon dzwonił. Nieustannie. Ciągle Rodriguez. 
W końcu dla spokoju odebrał. 
- Ona żyje. Kula ominęła serce.
The End,
ale czy na pewno?
Tego jeszcze nie wiemy...
koniec cz. I
____
Kochani! 
Dziękuję wam w imieniu swoim oraz dziewczyn z załogi Blogerka & Company, że dotrwaliście z nami do końca tego opowiadania. 
Kiedyś pojawił się post, gdzie prosiliśmy o napisanie czy chcecie więcej, a jeśli tak, to czego się spodziewacie. Teraz jest moment, aby wyrazić ostateczną decyzję.
Wnioskując po komentarzach z wcześniejszych postów, widzę, że zdania są podzielona, co do tego, z kim ma być Lee. Może jednak chcecie, aby ktoś inny pojawił się w jej życiu? Aby rywalizacja o jej względy była zacięta?
Jeśli tak, to proszę dać nam znać.
Kontynuacja będzie. Jeszcze nie wiemy, kiedy dokładnie pojawi się prolog drugiej części, ale obstawiamy, że najwcześniej w okolicach maj. Wiem, że długo, ale musimy przedyskutować wszelkie możliwości, ułożyć plan działania i dopiero możemy publikować. 
Mam nadzieję, że poczekacie i nadal będziecie z nami.

Dziękujemy za wspaniały czas z wami,
Pozdrawiamy.
Blogerka & Company.

wtorek, 6 stycznia 2015

20.

- Mike, to ja się zbieram do pracy! - Krzyknęłam, zbiegając po schodach. 
- Mam cię później odebrać? 
- Nie. Nie wiem do której dziś będę pracować. Wezmę taksówkę. 
- Okej. Wpadnę później z Chesterem na drinka. - Uśmiechnął się pokazując swoje dołeczki. Pieprzone, seksowne dołeczki.
- Okej, to do zobaczenia. - Cmoknęłam go w policzek i wyszłam z domu. Taksówka już na mnie czekała. 
Dziś kolejny raz miałam pracować dla jakiejś loży. Boże, oby to nie była Anarchia. Pracowałam już kilka razy dla nich i za każdym razem się stresowałam. W szczególności przez Simona. Ciągle się na mnie gapił, a kiedy niosłam drinki, klepał mnie po tyłku. Pierdolony zboczeniec. 
Pod klub podjechałam przed piątą. Już za chwilę zaczynam swoją zmianę za barem, a później od ósmej w loży. 
Kiedy tylko się pojawiłam, ustawiły się kolejki facetów. Zawsze to robią. Cóż, do pracy przychodzę dosyć wyzywająco ubrana. Zazwyczaj w skąpej bluzeczce, która uwydatnia moje atuty oraz obcisłej kamizeleczce, którą noszą wszyscy pracownicy klubu. Moje nogi zdobią buty na koturnie i platformie. Całość dopełniają obcisłe, skórzane spodnie. Lubię się podobać, a tym bardziej, że wiem jak to rajcuje Mike'a i Chestera. ten drugi za każdym razem dostaje wzwodu. 
W sumie to, co czułam do niego na początku osłabło, ale nadal gdzieś jest. Uwielbiam, kiedy nieśmiało na mnie spogląda i denerwuje się na mój widok. Jestem zołzą. 
Polubiłam tę pracę. Zarabiam sporo. Mam mnóstwo informacji o nowych wyścigach oraz obstawkach ulicznych. Jestem w swoim żywiole. A panów mam tuziny. Zawsze chętni i gotowi.  Czasami nawet jakiemuś pokażę swoje prawdziwe oblicze. 
- Burbon z lodem dwa razy. - Usłyszałam głos Chestera. 
On też lubi sobie na mnie popatrzeć. Czasami podniecam go dla czystej zabawy, a później odchodzę. Jeszcze nigdy mnie nie zawiódł i zawsze staje się twardy. Czyżbym dziś chciała dokonać tego samego?
Podałam mu drinki. 
- Gdzie Mike? 
- Ktoś do niego zadzwonił, zabrał torbę i pojechał. Wystawił mnie. 
- Jakże mi przykro. - Specjalnie się nachyliłam i pokazałam część mojego biustu. Ukradkiem patrzył na moje skarby. 
- Robisz to specjalnie, skarbie. - Szepnął, patrząc mi w oczy.
- Może. Lubię, kiedy twoja męskość zaczyna rosnąć. Odczuwam wtedy taką cholerną satysfakcję.
- Przy tobie zawsze taki jestem. To dziwne, że znamy się już ponad dwa miesiące a ja nadal cię nie przeleciałem, nawet siłą. 
- Za słabo się starasz. - Uśmiechnęłam się flirciarsko i zaczęłam obsługiwać kolejnych klientów.
- Eileen, idź do siódemki. - Powiedziała moja zmienniczka. 
- Skarbie, przekaż im, że przyjdę za dwadzieścia minut. 
- Pan Simon nie lubi czekać, a dziś ma jakiegoś ważnego gościa.
- Linsey, powiedziałam, że przyjdę do nich za dwadzieścia minut. Mają rączki i nóżki, to niech się sami zadowolą. 
- Jak się szef dowie, to wylecisz.
- Zaryzykuję. - Odeszła. Linsey jest cholernie wkurzającą babką. Odebrałam jej fach pracy w lożach, więc się na mnie wścieka. Szef zresztą mnie nie zwolni, bo zbyt podkręcam mu biznes.
- Jesteś niegrzeczna. - Chez posłał mi swój firmowy uśmiech, który kochałam. W sumie, kochałam całe jego ciało.
- O tak, za to ty jesteś bardzo grzecznym chłopcem, Chez. - Przewróciłam oczami. 
- Słyszałem, że masz się ścigać w przyszłą sobotę. 
- Tak. Gra jest o dużą stawkę, więc zaryzykuję. Ulepszyłam już Cadillaca do maksimum, więc mam szanse na wygranie. Podać coś jeszcze?
- Najlepiej siebie. 
- Musisz poczekać. - Linsey przyszła obsługiwać za barem, a ja udałam się do Anarchistów. Simon ma gościa. Znów jakiś skurwiel, który weźmie mnie za dziwkę, a przyłożę mu. 
Czarnoskóry ochroniarz wpuścił mnie do środka. Poszłam na swoje stanowisko pracy i kiedy spojrzałam na kanapy zamarłam. 
To przecież niemożliwe. 
- Skarbie, wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha. - Szepnął do mnie Simon. 
- Bo mam wrażenie, że go zobaczyłam. - Mężczyzna do tej pory siedzący tyłem do mnie odwrócił się.
Nasze spojrzenia się skrzyżowały. To on. Jego wzrok mówił, że mnie poznał. Boże, to przecież niemożliwe.
- Wszyscy wynocha. - Rozkazał władczym tonem. Towarzystwo wyszło, a mnie sparaliżowało. Patrzyłam na niego tępym wzrokiem. 
- Ty nie żyjesz. Zabiłam cię. - Tylko tyle zdążyłam wydusić. Przed oczami zaczęło robić mi się ciemno. Zaczynałam osuwać się na nogach. Alex szybko chwycił mnie w ramiona, abym nie upadła. 
- Amando, kochanie. 
- To nieprawda. Ty nie żyjesz. - Dochodziłam już do siebie. Łzy stanęły mi w oczach i sączyły się po moich policzkach.
- Nie zabiłaś mnie. Cudownie ocalałem dzięki papierośnicy. - Uśmiechnął się.
- Zabij mnie szybko. - Powiedziałam pewnie. Wiedziałam, że to będzie dobre, a w zasadzie najlepsze wyjście. 
Nie byłam gotowa, aby cierpieć. Zapomniałam już co to cierpienie. Boże, a jeśli on zna chłopaków?! Jeśli wie, że ich kocham? On ich zabije. Zabije mnie. Zabije ich. Zabije wszystkich, którzy staną mu na drodze.
- Nie mam takiego zamiaru. Nieumyślnie pomogłaś mi wypełnić plan. Nie chciałem się dzielić władzą z resztą Bractwa, a ty ich osadziłaś w pierdlu, chociaż za kilka godzin zostaną zabici. Chciałaś mnie zabić. Rozumiem. 
- Jak mnie znalazłeś? - Głos, który wydobywał się ze mnie, nie przypominał mojego. Był piskliwy i przepełniony strachem. Znów zaszkliły mi się oczy.
- Odnalazłem twój grób i wiesz co? Był pusty. Wiedziałem, że nie dałabyś się złapać gliną. Byłaś zbyt bystrą dziewczynką. Włamałem się do systemu więzienia, a późnij do Tajnej Agencji i zdobyłem informacje, że żyjesz tylko trochę inaczej niż kiedyś. Nie było problemem cię znaleźć. 
- Dlaczego mnie nie zabijesz?
- Bo nadal cię kocham. Chcę być z tobą. Nawet jeśli mięlibyśmy zacząć spokojnie żyć. Przez ten rok bez ciebie, zrozumiałem bardzo dużo. Uświadomiłem sobie, że zbyt często cię raniłem. Dawny ja to akceptował, ale ten Alex nie. Chcę to naprawić. 
- To bez sensu. Jeśli będziesz się ze mną zadawał to cię złapią. Jestem na cenzurowanym.
- Nic nie jest do niepokonania. Wystarczy chcieć. 
- Nie chcę, Alex. Chcę żyć tak jak teraz. - Powiedziałam stanowczo. Teraz byłam pewna. Chcę żyć jak normalny człowiek. Chcę żyć jako Eileen, a nie jako Amanda.
- To przez niego? Nie chcesz wrócić, bo go kochasz, bo daje ci to, czego ja nigdy nie potrafiłem. Nie zaprzeczaj. - Zobaczyłam groźny błysk w jego oczach. Bałam się potwierdzić, a jednocześnie zaprzeczyć. Nie wiedziałam, do czego jest zdolny.
- Nie miałam zamiaru. - Spojrzałam w jego oczy. Zawiódł się na mnie. 
Siedzieliśmy na kanapie w milczeniu, a między nami było bardzo duże napięcie.
- Miałem nadzieję, że kiedyś do mnie wrócisz, że znów mnie pokochasz. 
- Alex, za dużo przez ciebie cierpiałam. Nie umiem już tak dalej żyć. Gdybyś wtedy pozwolił mi odejść, za jakiś czas bym wróciła. Ale nie teraz. Jeśli mnie kochasz, pozwól odejść. 
- Wolę, żebyś nie istniała, niż żyła gdzieś przy mnie. - Przytaknęłam. Wiedziałam, że teraz strzeli. Byłam gotowa.
- Zrób to szybko. - Szepnęłam. Ostatni raz przytuliłam się do jego piersi. Nie odpychał mnie, a jedynie gładził moje włosy. Wziął mnie na swoje kolana. Kiedy nasz wzrok się skrzyżował, poczułam pożądanie. 
Bardzo mocno mnie pocałował. Oddawałam tę pieszczotę, bo tego mi brakowało. Chciałam jedynie więcej, nawet jeśli za chwilę miałam nie żyć. 
- Nie. Nie strzelę. - Wyjął rewolwer z kabury i mi go oddał. Nie chciałam go wziąć.
- To musi się skończyć, Alex. Zagrajmy w ruletkę. Jeśli uda ci się to zginę. Lubisz się w ten sposób pastwić nad ofiarami. 
- Nie jesteś moją ofiarą, Am.
Opróżniłam magazynek, zostawiając tylko jeden nabój.
Do pomieszczenia wparował ochroniarz, który prowadził Mike'a i Chestera. Zamarłam. Boże, dlaczego oni tu są? Dlaczego mi przeszkodzili?
- Marcel wyjdź. Zostaw intruzów. - Alex zsadził mnie ze swoich kolan i podszedł do chłopaków. 
Stanął na przeciwko Mike'a. 
- Zabrałeś mi moją Amandę. Zabrałeś jej serce. - Powiedział patrząc mu w oczy. Alex miał mściwy głos. Był w stanie zabić. - Zaś ty, ciągle traktowałeś ją jak dziwkę. Wiesz, że nie podoba mi się takie traktowanie mojej kobiety? 
- Proszę, wypuść ich. - Stanęłam przed swoim byłym. Patrzyłam mu w oczy. 
- Kochanie, na którym bardziej ci zależy? W magazynku został jeden nabój. Jednego mogę wypuścić na wolność, zaś ten drugi nie będzie miał tyle szczęścia. Kogo mam ocalić?
Kazał mi wybrać. Zależało mi na oby dwóch. 
- Dziś zginie tylko jedna osoba, powiedz która. - Nalegał. 
- Niech wyjdzie Chester. Jest cywilem. - Przytaknął. 
- Marcel! - Krzyknął i po chwili pojawił się czarnoskóry. 
- Tak, szefie? 
- Wyprowadź pana Chestera. - Ochroniarz skinął głową i wyprowadził Chestera. Mike patrzył na mnie ze zrozumieniem. Wiedział co go czeka. Oboje to doskonale wiedzieliśmy.
- Pożegnaj się z nim. Więcej się nie zobaczycie. - Rzucił z drwiną Alex. 
- Przepraszam Mike. - Objął mnie ramieniem. 
- Lee, cieszę się, że uwolniłaś Chestera. Postąpiłaś dobrze. Nie mam żalu. - Pocałowałam go namiętnie. To nasz ostatni pocałunek. Nigdy już tego nie powtórzymy. 
- Wystarczy. Chcę się go już pozbyć. 
- Chcę trzymać go za rękę, kiedy to zrobisz. - Nasz oprawca przytaknął. Stał przy kanapie. Dzieliło nas około pięciu metrów. Stanęłam obok. On wymierzył i pociągnął za spust. W ostatniej chwili zasłoniłam Mike'a własną piersią. 
 Poczułam ból w klatce piersiowej. Przed oczami pojawiły się mroczki, zaczęłam się osuwać na kolana. 
Nastała ciemność.

sobota, 3 stycznia 2015

Liebster Blog Award


Dziękuję za nominację do Liebster Award Pogonistce oraz Oliwi B.
"Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która  Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

Pytania Pogonistki:
1. Kim jesteś? ;) 
Jesteśmy dziewczynami z bardzo ambitnymi (czasami zbyt ambitnymi) planami na życie. Staramy się spełniać nasze marzenia i dążyć do doskonałości.
2. Kiedy zaczęłaś/zacząłeś pisać?
Każda z nas zaczęła pisać już za czasów podstawówki. Na początku były to jakieś wpisy pamiętnikowe, później podczas wakacji 2014, zebrałyśmy się w sobie i zaczęłyśmy tworzyć opowiadanie na tym blogu. Pani Ciemności oraz Lilith, prowadziły już jeden wcześniej, a Kamilla pisała w zaciszu domowym. 
3. Dlaczego zaczęłaś/zacząłeś pisać?
Lilith pisała dla przyjemności oraz aby doskonalić swoje umiejętności na wypracowaniach w szkole - za wszelką cenę chciała zrobić na złość swojej nauczycielce i jej się to udało.
Kamilla zabrała się za pisanie, bo jej mama również pisała i chciała, aby była z niej dumna. 
Pani Ciemności zaczęła pisać, aby wyładować wszelkie złe emocje, które się gdzieś w niej kumulowały.
4. Czego najbardziej nie lubisz w opowiadaniach?
Hmm, myślę, że rutyny. Czasami tematyka jest bardzo do siebie podobna, wręcz niektóre fakty są takie same na kilku blogach. Irytuje nas brak oryginalności i kreatywności.
5. Jaka tematyka opowiadań interesuje Cię najbardziej?
Główną tematyką są opowiadania o Linkin Park. W zasadzie często czytujemy fanowskie blogi, aby mieć różne spostrzeżenia na dane sprawy.
6. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Ogólnie nie mamy czasu. Każda z nas zakuwa albo do sesji, albo do testów. Jednak najczęściej to chyba czytanie książek i skajpajowanie ze znajomymi:D. 
7. Jak widzisz siebie za 10/15 lat?
Chyba każda z nas zamierza założyć rodzinę i znaleźć dobrą pracę. Jednak raczej nigdy nie wyrośniemy z czytania FanFictionów oraz zatracania się w całkowicie innym świecie fikcji.
8. Czy lubisz czytać książki? Czy lubisz lektury szkolne?
Kochamy książki! Niekoniecznie zaś lektury szkolne. 
9. Jaką muzykę słuchasz najchętniej?
Dominuje rock, metal, rap i reggae. W sumie każda muzyka jest dobra, byle nie pop:)
10. Jaka jest Twoja największa wada/słabość?
Hahahaha:D!
Wadą Pani Ciemności jest 'radar' problemów. Przyciąga je do siebie jak magnez.
Wadą Kamilli jest chyba słaba samokontrola i brak silnej woli.
Wadą Lilith jest cholerne lenistwo;p!
11. Jeśli miałabyś/miałbyś utożsamić się z postacią książkową, kim byś była/był?
Kamilla utożsamia się z Nikki z "Klubu idiotek".
Lilith z Violet z "Mrocznej Bohaterki. Kolacja z Wampirem".
Pani Ciemności z Eleną z "Pamiętników Wampirów", ale TYLKO z książki.

Pytania Oliwi B
1. Co Cię popchnęło, by zacząć prowadzić Bloga?
Hmm. Chyba były to chęci pokazania tego, co robię oraz chęć uzyskania waszej opinii. Przyczyniła się do tego również reszta ekipy Blogerki & Company.
2. Co cenisz w ludziach?
Cenimy sobie szczerość oraz kreatywność.
3. Jakieś muzyki słuchasz?
Wszytko dobre, byle nie pop:D.
4. Kim chcesz być w przyszłości?
Hmm. Więc tak. Lilith chce zostać psychologiem. Kamilla chce zostać pisarką powieści kryminalnych. Pani Ciemności chce zostać wybitnym ekonomem.
5. Masz swojego idola? Jak tak, to jakiego i dlaczego?
Idolem Pani Ciemności jest jej tata. Dlaczego? Dawał jej zawsze wsparcie, kiedy inni nie byli w stanie jej zrozumieć. Dużo mu zawdzięcza jako wspaniałemu ojcu oraz przyjacielowi.
Kamilla twierdzi, że wyrosła z tego. Chociaż kiedyś bardzo ważny był dla niej Chester. Uważa go za autorytet człowieka, który mimo błędów młodości, wpadania w nałogi oraz nieciekawego życia za młodu, stał się kimś wspaniałym.
Zaś Lilith uważa za autorytet swojego trenera karate. Pan Jang był również przewodnikiem duchowym Pani  Ciemności. Jest to człowiek opanowany, bardzo silny psychicznie i emocjonalnie. Po spędzeniu kilku chwil z nim, człowiek czuje się całkowicie inaczej:D.
6. Twoje ulubione zwierzę?
Kamilla i Lilith lubią psy, zaś Pani Ciemności ubóstwia swoją małpkę kapucynkę Avalon:D
7. Gdzie znajdujesz inspirację i w czym?
Inspiracje czerpiemy z własnych przeżyć oraz obserwacji ludzi.
8. Czego nienawidzisz/nie lubisz?
Nienawidzimy w ludziach obojętności. Tej choroby XXI w. na brak czułości dla innych.
9. Chcesz założyć w przyszłości rodzinę?
Tak, to chyba marzenie każdej kobiety.
10. Jak Ci idzie z nauką?
W szkole zawsze bywa różnie. Czasami idzie nam lepiej, czasami gorzej, ale najważniejsze jest, aby się nie poddawać.
11. Jaki gatunek filmów wolisz?
Stawiamy jednogłośnie na kryminały, horrory oraz fantasy:D.


Moje pytania:
1. Jak masz na imię?
2. Czym się interesujesz?
3. Kim jest Twój największy idol?
4. Jakie masz plany na przyszłość?
5. Twoja ulubiona książka?
6. Lubisz zwierzęta? A jeśli tak, to jakie?
7. Jeśli mógłbyś/mogłabyś wyjechać, to gdzie byś pojechał/pojechała?
8. Twój ulubiony zespół?
9. Czy masz taką piosenkę, która wyraża cię najlepiej? A jeśli tak, to jaką?
10. Jakie jest Twoje motto życiowe?
11. Co jest twoim największym marzeniem? 

Nominuję:

Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję,
Blogerka & Company.

piątek, 2 stycznia 2015

19.

Po weekendzie z Chesterem i dziećmi wróciłam odmieniona do domu Mike'a. Czułam się jak mała dziewczynka, która wróciła z krainy zabawek i jeszcze żyje tymi wydarzeniami. 
Do kubka nalałam sobie kawy, ale po chwili ją wylałam z powrotem do dzbanka. Było już za późno na kawę. W kieszeni zawibrował mi telefon.
- Cześć, słońce. - Usłyszałam głos Simona. Wydawał się zdenerwowany. Ciekawe czym. 
- Hej, coś się stało?
- Nie. Gdzie jesteś? 
- W domu. Właśnie miałam iść na zakupy.
Zaczęłam szukać kluczyków, które gdzieś położyłam. Cholera, zamontuję im nadajnik.
- A mogłabyś zostać dziś w domu?
- Czemu?
- Nie mogę powiedzieć, więc spełnisz moją prośbę? - Cholera, a jeśli to coś ważnego, przecież w innym wypadku nie dzwoniłby do mnie. Wie, że umiem się bronić. Może jednak zostanę, ale przecież muszę zrobić zakupy. Mike też mógłby je zrobić w razie gdyby. Och pieprzyć to.
- Więc nie. - Rozłączyłam się i wreszcie znalazłam kluczyki. Nie wiem jakim sposobem znalazły się w szafce ze szklankami, ale nie chcę wnikać. Zegar przyjemnie wybił godzinę dwunastą. 
Może zajadę później do studia, aby sprawdzić co u moich ulubionych przyjaciół. Pff. Aby sprawdzić, co u moich jedynych przyjaciół, obecnych w moim otoczeniu.
Tak dużo się pozmieniało przez te dwa miesiące. Poznałam wspaniałych ludzi, którzy mają jakiś wpływ na mnie i jest mi z tym dobrze. To prawda, że chcę jak najszybciej opuścić Los Angeles i wyjechać do swojej ojczyzny, ale tutaj też zostanie jakaś cząstka mnie. Może dlatego, że moje serce zostało podzielone między dwóch facetów, którzy są przyjaciółmi. Pokochałam Mike'a i Chestera. Każdego kocham inaczej, ale równie mocno. 
Sytuacja wymknęła mi się spod kontroli, ale kiedy? Może powinnam wrócić do początku, aby uświadomić sobie który jest jednak dla mnie ważniejszy?
Zmieniłam swoje plany i usiadłam na leżaku przy basenie. To nie jest odpowiednia pora na opalanie, ale chcę cieszyć się ostatnimi dniami. Już kończy się mój cenzuralny czas. Będę mogła wyjechać, ale czy chcę?
- Tak. Chcę wyjechać. Muszę wyjechać. - Powiedziałam sama do siebie, przykrywając twarz słomianym kapeluszem.
Więc, kiedy obdarowałam ich jakimkolwiek uczuciem?
Chesterem chyba zaczęłam interesować się na poważnie, kiedy byliśmy w raju. Raj - piękna plaża Laguna Beach, to tutaj zapewne Bóg odpoczywał siódmego dnia. Zaproponował wyjazd do swojej 'skromnej' chatki. Nie. To nie była skromna chatka. To piękna willa na klifie z widokiem na ocean. Pojechaliśmy wszyscy. Mike, Brad, David, Joe, Rob, Chester i ja. Chcieli odpocząć od miejskiego zgiełku. Godzinami chodziliśmy po plaży, siedzieliśmy na tarasie i popijaliśmy piwo. Mike palił fajki, ja z Chezem najlepszą marihuanę, którą sprowadził z Caroliny Północnej. Było wspaniale. Towar tak mocny, który mnie odurzał i skłaniał czasami do niemoralnych zachowań. Bennington wydawał się człowiekiem, który może poświęcić dla mnie wszystko. Wiem, że czasami w nocy przychodził do mojej sypialni, aby sprawdzić czy dobrze sypiam. Siadał w bujanym fotelu i nucił dla mnie kołysanki. Nie wiem, czy orientuje się, że słyszałam wszystko, co do mnie mówił. Słyszałam jego obietnice i zapewnienia. Przez pierwszy tydzień bardzo mi się to podobało, ale wtedy w paradę wchodził Mike. 
Mike, hmm. 
Do niego poczułam sympatię już pierwszego dnia, ale zabudowałam się żelazną kurtyną i nie pozwalałam, aby odkrył jaka jestem naprawdę. Chciałam, aby myślał, że jestem bezwzględną suką, która nie potrafi kochać. A jednak. A jednak odkrył we mnie tę małą dziewczynkę, która była zagubiona. Kiedy patrzył w moje oczy wydawał się nie zauważać, że stwarzam pozory. On widział moje wnętrze. To, które starałam się zakopać i nikomu nie pozwolić odkryć. 
Słodki Mike, który chciał, abym dała mu szansę. Czasami mówił więcej niż w rzeczywistości miał mi do zarzucenia. On nie umie kłamać.
Może i byłabym w stanie go pokochać, ale wtedy znów pojawiał się Chester. Ten palant. Zadufany w sobie dupek, który ciągle chce mnie przelecieć. Może gdybym uległa na początku to on by odszedł? A może chciałby więcej?
W sumie, to nie rozumiem ich toku myślenia.
Każdy z nich, chce mieć mnie dla siebie, a jednocześnie jest w stanie się mną dzielić. Czasami myślę, że oni bardziej kochają siebie niż mnie. 
Są jak bracia, a może nawet i więcej niż bracia. Jedna dusza w dwóch ciałach. Oni dopełniają się razem znakomicie. 
Sięgnęłam pamięcią do dnia, kiedy usłyszałam ich rozmowę.
- Chester, czy ty i Eileen, czy wy razem? - Mike plątał się w swoich myślach i mowie. Nie dziwię się im. Wokół chłopaków walały się stosy butelek po piwie. Chłopaki zabalowali.
- Nie, stary. A czy wy?
- Tak, ale to już się więcej nie powtórzy. Ciągle mnie odtrąca i chyba woli ciebie.
- Chyba sobie jaja robisz, kurwa. Laska ewidentnie na ciebie leci, chociaż podczas naszych krótkich wakacji wykazywała mną zainteresowanie.
- Przywiozłeś dobre zioło, więc czego się spodziewałeś? Ona też jest palaczem, tak samo jak ty. 
- Może i to prawda, ale wiedz, że ona nie jest mi obojętna.
- Wiem. Tylko masz mały problem, stary. Ja też będę o nią walczył. 
I na tym skończyło się moje podsłuchiwanie, bo przypadkowo strąciłam wazon. Zrobiło się trochę szumu. A kiedy uspokoiłam ich, że ni się nie stało, znów opadli na sofę. Przysiadłam się do nich. Siedziałam między nimi, a obaj trzymali mnie za dłonie. Czasami Chez sunął dłonią po moim udzie, czasami robił to Mike. Mierzyli się wzrokiem. Nie wiem, kto wygrał, bo po kilku piwach odpłynęłam z głową na kolanach Mike'a i nogami na udach Bennningtona. Po prostu. 
Chociaż jestem pewna, że gdybyśmy tyle nie wypili i sprowokowałabym ich, to przelecieliby mnie obaj. 
Tak wyglądała przeszłość. A jak to wszystko wygląda teraz?
Teraz to nie wiem, na kim mi bardziej zależy. Gdyby emocje mogły opaść i po prostu nie musiałabym żyć obok tej dwójki, to zapewne dokonałabym wyboru. 
Gdybym nie zabiła Alexa, nie miałabym takich problemów egzystencjalnych. Gdybym nie zabiła tego sukinsyna to dalej byłabym jego prywatną dziwką, skłonną zrobić wszystko. Może i tak by było dobrze?
Przecież Alex też potrafił być czuły i opiekuńczy. Znów zatraciłam się i wróciłam do dnia, kiedy siedziałam z nim na kanapie w apartamencie w Chicago.
- Alex, chyba muszę ci coś powiedzieć. To coś ważnego.
- Skarbie, wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko. - Szczelniej okrył mnie kocem i przyciągnął do siebie. Nie zawsze był brutalny. Przy mnie zachowywał się jak mężczyzna z normalną pracą, szanujący swoją kobietę oraz martwiący się o przyszłość.
- Tak ale wiem, że to może ci się nie spodobać.
- Wiesz, że wybaczę ci wszystko, nawet jeśli mnie z kimś zdradziłaś. To tylko jemu urwę jaja, aby cię więcej nie tknął.
- To nie to. Alex, ja już drugi miesiąc nie mam okresu. Wiesz, co to znaczy, prawda?
- Jesteś w ciąży? 
- Tak, tak mi się wydaje. 
- Robiłaś jakieś testy, badania?
- Tak i wyszły pozytywnie. Alex, tylko nie odrzuć mnie. - Zapobiegawczo wtuliłam się w jego pierś. On nie mówił nic. Głaskał jedynie moje włosy.
- To będzie chłopiec czy dziewczynka?
- Nie wiem, jeszcze za wcześnie. Alex, co my zrobimy? Co ja mam zrobić?
- Oszczędzać się. Chcę mieć potomstwo, Amando. - Odważyłam się spojrzeć mu w oczy. Widziałam radość. 
- Będę was kochał. Jednak jest jedno ale...
Serce stanęło mi na moment.Jego mina nic nie zdradzała.
- Jakie? - Ledwo wydusiłam to słowo.
- Będziemy mieli dla siebie mniej czasu, kochanie. 
Przed oczami miałam jego uśmiech. Widziałam te roześmiane oczy i zmarszczki w okolicach oczu. Wyglądał tak cudownie.
Pamiętam, że opiekował się mną zawsze. Nie sypiał z innymi kobietami. Spędzał przy mnie każdą wolną chwilę.
Pilnował mnie ciągle. Nie pozwalał nikomu się do mnie zbliżać. Pewnego dnia, kiedy leżeliśmy razem w mojej sypialni poczułam straszny ból w dole brzucha. Ten zimny skurwiel, zaczął panikować. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Zaczęłam krwawić. Sprowadzono do mnie najlepszego lekarza. Poroniłam. Było mi ciężko, ale jemu jeszcze gorzej. Obiecał, że i tak mnie nie opuści. Zostanie przy mnie. Kiedy po licznych badaniach okazało się, że stałam się bezpłodna, stwierdził, że jeśli tylko chcę, możemy adoptować dziecko. Jednak nie odważyłam się na taki krok. To dziecko mogło być dla nas wybawieniem. Może Alex stałby się taki sam jak Simon? Wywiózł by mnie i dziecko do ojczyzny, a sam by zakończył sprawy i do nas dołączył?
Nie wiem. I nigdy się do tego nie przekonam. W głębi serca nadal go kocham. Zbyt dużo czasu spędził w moim życiu, aby teraz ot tak zapomnieć.
Samotna łza spłynęła po moim poliku. Nie ścierałam jej. Pozwoliłam, aby płynęła. W ten sposób chciałam się oczyścić ze swoich grzechów.
Zasnęłam.

____
Ponieważ z powodów technicznych, nie będę miała dostępu do internetu w weekend to nowy post dodaję dzisiaj.
Pozdrawiam,
Lilith & Company.

PS. Zachęcam do udziału w ankiecie. W zakładce 'Propozycje' napiszcie to co chcecie przeczytać w II części "Aniołek z Piekła Rodem"