czwartek, 4 września 2014

1.

Rok później, Los Angeles, kwatera główna OŚK.

- Dziś umarłaś jako Amanda Wittstock, od dziś jesteś Eileen Grey. Jest pani objęta całodobową ochroną. Nie obchodzi mnie jak będziesz żyła, masz tylko nie wpieprzać się w żadne kłopoty, inaczej spotkamy się w pierdlu i zostaniesz tam już do końca, jasne? - Czarny komisarz się ciągle czepiał o wszystko. Pomogłam im narażając swoje życie, a on co? Ciągle gada. Mam go dosyć. 
- Wiem co mam robić, nawijasz o tym już tydzień. Zmieniłam się, jasne? Nie mam zamiaru znów tego słuchać. 
- Nadal jesteś wkurwiająca. Nie zmieniłaś się nic przez ten rok.
- Zmieniłam się. Cała się zmieniłam. Dyba na mnie cały gang dilerów. Zmieniłam swój wygląd doszczętnie. Kiedyś nigdy bym nie ścięłabym tak włosów! - Pokazałam na swoją fryzurę. Kiedyś długie, czerwone do ud włosy, zmieniły się w czarne włosy do ramion. Wyglądałam teraz jak dziewczynka, która potrzebuje pomocy, a nie jak kobieta, dla której nie ma rzeczy niemożliwych. Mój mocny makijaż został zastąpiony delikatnym. Całe ciało wyglądało inaczej. Usunęli mi trzy tatuaże, a skórę tak skorygowali, że nic nie było widać. Przeszłam dwie operacje plastyczne, które zmieniły wygląd mojej twarzy. Stałam się jeszcze bardziej niewinna niż wcześniej. To wszystko było takie trudne. Zerwałam kontakt ze wszystkimi, na których mi zależało. Oni myślą, że jestem w więzieniu, a dziś dostali list, że zabiłam się zamiast odsiedzieć dożywocie. Kocham swoją matkę, która zapewne ciężko to zniesie. Już nigdy jej nie zobaczę, bo nie mogę się do nich zbliżać.
- Nie chodzi mi o wygląd, Eileen. Twoje zachowanie nie uległo poprawie. Wiesz, że musisz to zmienić. Nie możesz pakować się w czarne interesy. 
- Boję się, że nie dam rady. W tym interesie siedziałam osiem lat, to nie może ot tak sobie odejść ode mnie.
- Może. Pracowałaś rok. Początki są zawsze trudne, dlatego w Los Angeles zamieszkasz z Mikiem Shinodą. On jest muzykiem, lubi imprezować, więc powinniście się dogadać. 
- Stan cywilny?
- Wolny. - Powiedział z uśmiechem.
- Mieszka z kimś? - Pokręcił głową. Cholera, będę mieszkała z jakimś facetem pod jednym dachem.
- Dziękuję, że łaskawie mnie poinformowałeś. A co jeśli nie chcę z nim mieszkać? Nie mogę zamieszkać sama na jakiś obrzeżach?
- Nie ufam ci. Wpieprzysz się w jakieś problemy. To tylko trzy miesiące. On pracuje, więc nie będzie z tobą ciągle. Masz się tylko dobrze zachowywać. 
- Pieprzyć to. Chcę być już w domu. - Wyszliśmy z gmachu posterunku. Komisarz dał mi adres, który szybko zapamiętałam. Nawet orientowałam się, gdzie dana dzielnica się znajduje. 
Stanęłam przed swoim Kawasaki Ninja ZX-6RR. Kocham szybkość i jej się nie wyrzeknę. - Założyłam kask i wsiadłam na maszynę.
- Do niezobaczenia. - Krzyknęłam i ruszyłam pod wskazany adres. Wiedziałam, że jestem monitorowana przez policjantów, więc nie robiłam jeszcze nic głupiego. Nie mam zamiaru stracić swojej głowy. Jestem do niej przywiązana. 
Jadąc normalną prędkością, dojechałabym tam po godzinie, ale z moją prędkością znalazłam się tam o połowę w mniejszym czasie. Zatrzymałam się i spojrzałam na mieszkanie. Było duże i ładne. Facet dziany, to i ma niezłą chatę. Cóż mieszkałam w luksusach, więc to nic nowego. 
Wydaje mi się, że Mark nie wie w co się wpakował. Wróć, jak on miał na imię? 
Z kieszeni kombinezonu wyjęłam kartkę z adresem i kilkoma podstawowymi danymi oraz zdjęciem. 
Mike Shinoda.
Lat: 32.
Zawód: grafik/muzyk.
Stan cywilny: wolny.
Pracuje: gra w zespole Linkin Park. 
Okej, różnica wiekowa nieznacząca. Cztery lata to niewiele. Zespół, coś mi się kojarzy, ale nie zbyt dobrze znam. Mój ex ciągle ich słuchał, a mi się tylko zapamiętał jeden tytuł. NUMB. Teraz trzeba zrobić wejście smoka. Amanda myśl. Kurwa, Eileen - myśl.
Ciągle zapominam jak mam na imię. Dwadzieścia siedem lat używałam tego samego, a teraz co? Jakiś palant zmienił to w godzinę. W ogóle nie mogę się przyzwyczaić. 
Zsiadłam z motocyklu, zdjęłam kask i podeszłam do drzwi. Nacisnęłam dzwonek i czekałam, aż ktoś mi otworzy. Nienawidzę czekać. 
Drzwi się uchyliły, a w nich zobaczyłam mężczyznę. Spojrzałam na zdjęcie i na niego, pomyliłam mieszkania. Mike i ten osobnik to dwa różne światy. 
- Przepraszam, pomyliłam się. - Odwróciłam się, ale zostałam zatrzymana.
- Nie, czekaliśmy na ciebie. Mike bierze prysznic i dlatego to ja otworzyłem drzwi. Jestem Chester. 
- A... Eileen. - Cholera. Znów się chciałam pomylić. 
- Wejdź. - Odsunął się w drzwiach, abym mogła przejść. 
- Dzięki. - Jeszcze raz spojrzałam na kartkę z informacjami. Stan - WOLNY. Więc, dlaczego na mnie czeka jakiś facet i mówi: Czekaliśmy na ciebie?, zaczynam się stresować. 
- To jesteś kuzynką Mike'a z Europy? 
Co? Czasami warto posłuchać tego gbura, który zapewnia mi bezpieczeństwo.
- Tak. Niedawno tu przyjechałam i postanowiłam odwiedzić kuzyna.
- Nigdy nie mówił o takiej pięknej kuzynce. Poznałem znaczną część jego rodziny, ale nikt nie wspominał o tobie. 
- Nie ma o czym mówić. - Weszliśmy do salonu, gdzie siedziało czterech mężczyzn. 
Kolejny raz zerknęłam na kartkę. Zespół. Czyli LP ma sześciu członków.
- Panowie, oto urocza kuzynka Spika, Eileen. Eileen to Brad, Joe, Rob, David oraz nasz Mike. - Wskazał na schody. Rzeczywiście stał tam ten sam mężczyzna co na zdjęciu. 
- Mike, kuzynie. Jak my się dawno nie widzieliśmy. - Podeszłam do niego i przytuliłam. Byłam dobrą aktorką. Odwzajemnił uścisk i poczułam jak się uśmiecha. 
- Lee, ale wyrosłaś. Jak ostatnio cię widziałem, byłaś jeszcze taka mała. 
- Kiedy to było. Masz bardzo uroczych przyjaciół, Mike. Chętnie bym z wami posiedziała, ale jestem zmęczona. 
- Oczywiście, pokarzę ci pokój. - Złapałam go za dłoń i poszliśmy na piętro.
- Co za przedstawienie, jestem zaskoczony twoją otwartością. Agent Rodriguez mówił, że jesteś bardzo ciętą babką. - Ciągle się uśmiechał, kiedy to mówił. 
- A oni wiedzą, kim jesteś w rzeczywistości? 
- Nie. Chcę aby tak pozostało. Mam nadzieję, że nie będziesz się nudziła przez najbliższe miesiące. A tak po za tym, to wpadłaś w oko Chezowi. Uważaj, proszę. - Popatrzyłam na niego jak na idiotę. Nie wierzę w zauroczenie i wpadanie komuś w oko. Nie uznaję związków, lubię się bawić. 
- Nic z tego nie będzie. - Zatrzymaliśmy się przed czarnymi drzwiami. 
- Zanim wejdziesz. W pokoju są cztery kamery. Nie powinnaś o nich wiedzieć. Nie rozglądaj się za nimi, kiedy wejdziemy. Miałem ci nic nie mówić.
- Okej. Cóż ludzie, którzy będą oglądać taśmy będą mięli niezłe porno. Pościłam cały rok, więc mam zamiar dziś iść na łowy i z kimś wrócić. 
- Masz się zachowywać. Nie popadaj w złe towarzystwo. 
- Który z twoich przyjaciół jest wolny? - Popatrzył na mnie wzrokiem pełnym mordu. - No co? Powiedziałaś, że mam nie popadać w złe towarzystwo, więc twoi towarzysze to raczej sama śmietanka kultury. 
- Oj, Lee. Nie chcę grać roli zazdrosnego kuzyna. Idziemy do klubu dziś wieczorem, idziesz z nami?
- Tak. Dzięki za wszystko. - Cmoknęłam go w policzek i weszłam do swojego królestwa. 
Pokój był urządzony w barwach czerwieni i brązu. Okno z balkonem było skierowane na ogród, który był boski. 
Zdjęłam z siebie kombinezon i zostałam w samych spodenkach jansowych oraz krótkiej koszulce. Kombinezon odwiesiłam do garderoby, w której roiło się od sukienek i spódnic w jasnych kolorach. Po jaką cholerę, zmienili moją garderobę. 
Wyjęłam długą, bardzo delikatną fioletową spódnice z kieszeniami. Dziś było ciepło, więc mogłam zaszaleć. Materiał był przewiewny, więc chyba będzie mi w niej dobrze. Wzięłam jeszcze biały, krótki top z wspaniałym napisem - I'm ANGRY! - dokładnie. Jestem zła od urodzenia. 
Wzięłam jeszcze białe japonki i bieliznę. Postanowiłam wziąć prysznic. 
Chłodna woda koiła mnie i pozwalała się zrelaksować. Potrzebowałam tego. Szybko się ubrałam, spięłam włosy w rozpadającego koka. Nie robiłam makijażu, bo mi się nie chciało. Ostatni raz spojrzałam w lustro i stwierdziłam, że wyglądam dobrze. Zeszłam na dół, gdzie chłopaki nadal żywo rozmawiali. Jednak kiedy mnie zobaczyli, ucichli. 
- Nie przeszkadzajcie sobie, ja tylko do kuchni. 
Byłam cholernie głodna. Poszperałam w lodówce i znalazłam produkty do robienia Chili. 
To tak bardzo mi przypominało Alexa. Kiedy gotowałam, on skradał się na palcach i całował mnie w kark. Często obejmował w tali i szeptał sprośne słówka. Było nam dobrze. Jednak on nie rozumiał, że mam dosyć. Chciałam odejść z Anarchii, ale mi nie pozwolił. Zamykał mnie, abym nie uciekła. Mój związek to była kompletna masakra. Pewnego dnia nie wytrzymałam i strzeliłam do niego. Zadałam mu trzy strzały. Jego współpracownicy chcieli mnie zabić, ale wsypałam ich policji. A teraz mimo, że udaję silną kobietę, to cholernie się boję o siebie. Co będzie jeśli mnie znajdą i zabiją? Sama śmierć mnie nie przeraża, ale wiem jak oni potrafią się pastwić nad ofiarami. Widziałam jak ich torturują. Mężczyźni często bawią się w rosyjską ruletkę z ofiarami. Ta śmierć jest straszna, bo nigdy nie wiesz kiedy trafisz na nabój. Te wyrafinowane tortury, które stosowali na kobietach. Jak pieprzyli je naładowanym pistoletem, a kiedy się im znudziło, strzelali w nich. 
Te wspomnienia wyrwały mnie do przeszłości i zmiażdżyłam trzymaną szklankę w dłoni. Spojrzałam na krew, która płynęła po mojej ręce. Nic do mnie nie docierało chwilowo. Później się ocknęłam i wyjęłam odłamki szkła, bandażując kończynę. 
Zabrałam się za sprzątanie tego bałaganu. Nadal byłam w transie. Nie umiałam z niego wyjść. Wszystko robiłam machinalnie. Zawsze się tak kończyły moje wspomnienia. Nie umiałam się z nich wyrwać. 
Czasami straszne były noce. Budziłam się z krzykiem i wtedy Alex mnie obejmował. Wiedział, że mimo iż jestem tak silna zewnętrznie, to często czuję się zagubiona. Próbował mnie zawsze uspokajać. Potrafił być opiekuńczy, ale też być strasznym skurwielem. Sam zabijał bez skrupułów, ale miał swego rodzaju wyrzuty sumienia. 
- Dosyć. - Powiedziałam sama do siebie i zabrałam się za gotowanie. Tak będzie lepiej. Jeśli jeszcze trochę powspominam, to będzie źle. Już jest nie najlepiej.
Przypomniałam sobie piosenkę, którą śpiewała mi moja babcia jeszcze za czasów, kiedy byłam w Rosji. Nuciłam ją pod nosem, bo nie chciałam wystraszyć chłopaków. To muzycy. Od mojego śpiewania, straciliby słuch. Zapewne mają miliony fanów, którzy by mnie szybko unieszkodliwili. 
Jestem zmęczona tym wszystkim. Cały rok pracowałam nad zmianą swojego wyglądu. Przeszłam kilka operacji plastycznych i udało mi się wyglądać inaczej, ale moja osobowość została. Zostały rany na psychice, które nie zagoją się nigdy. Zawsze będę już napiętnowana przeszłością.
Spróbowałam swojej potrawy i zdałam sobie sprawę, że jest nic nie przyprawiona. Podosypywałam różnorakich przypraw i byłam zadowolona z efektu. 
W lodówce stało piwo, które bez skrępowania wzięłam. The Dissident było jednym z moich ulubionych. Usiadłam na wyspie kuchennej i rozkoszowałam się browarem. Boże, człowiek przez rok potrafi zapomnieć o tak cudownym smaku. Rok, który spędziłam w więzieniu i klinice był straszny. Zero seksu, zero alkoholu, zero marihuany. Kompletnie nic. Nawet nie pozwalali mi się ścigać, ani jeździć Kawasaki. 
W salonie toczyła się rozmowa chłopaków. Ciągle nawijali o muzyce i trasie. Zastanawiam się, co Mike ze mną zrobi, kiedy wyjadą. Miał być ze mną przez ten okres próby, a mimo wszystko musi wyjechać. Może powinnam chcieć się zamknąć w więzieniu i przeczekać swój wyrok. Boje się. Cholernie się boję. Anarchia nie składała się tylko z tych bydlaków. Każdy miał pod sobą tuziny podwładnych. Ważniejsi podwładni też mięli swoich zaufanych ludzi. To już tak działa. Umiejętnie umieją pociągać za sznurki, piętnują skórę swoim podwładnym, żoną, kochanką. Z Anarchii się nie wychodzi. Jeśli wejdziesz jesteś już do końca, albo umierasz. Ja też miałam wypalone na skórze inicjały Alexa. Naznaczył mnie, abym była tylko jego. Teraz blizna została usunięta. Już nie ma Amandy. Teraz jest Eileen, która jest taką grzeczną europejką. No może nie do końca grzeczną, bo mm zamiar się ścigać. Jakoś muszę zarabiać, a normalna praca jest nie dla mnie. Dziś w klubie wyhaczę jakieś osoby, które na pewno coś wiedzą o nielegalnych wyścigach i wezmę udział. Jeden wyścig to około sześciu koła. Taka jazda raz, może dwa razy w tygodniu i szybko się ustawię. Dostałam jakieś pieniądze z ochrony, ale to raczej nic wielkiego. Kiedyś miałam znaczne majątki. Kilka mieszkań, luksusowych aut, a później wszystko to chuj strzelił. Pieprzyć to wszystko.
Popatrzyłam na moje jedzenie i nagle odebrało mi apetyt. Nie chciało mi się nic. Chociaż napiłabym się jeszcze piwa, albo jakiegoś drinka. 
Popatrzmy, co pan Shinoda trzyma za trunki.
Wino - samotnym wieczorem to mogę się napić, ale nie w dzień.
Wódka - zbyt przypomina mi Rosję. 
Piwo - będzie dobre, ale napiłabym się czegoś innego. 
Burbon - moje oczy zalśniły. Wzięłam go oraz szklaneczkę i ruszyłam na górę. 
Znów się patrzyli i momentalnie zamilkli. 
- Nie przeszkadzajcie sobie, idę do siebie. - Oni jednak dalej się na mnie gapili. Gdybym była sobą sprzed roku, to oni już by leżeli trupem. Nikt nie miał prawa się na mnie gapić, nawet spoglądać. Po pierwsze Alex by go zabił, a po drugie - sama bym to zrobiła. 
- Lee, masz zamiar sama pić? - Zapytał Mike, której do mnie podszedł.
- Tak. Muszę się odprężyć. W kuchni ugotowałam obiad jakby ktoś chciał. 
- A ty nie jesz?
- Nie, kuzynie. Straciłam ochotę. - Jeszcze raz na mnie popatrzył i dostrzegł bandaż i krew.
- Co się stało?
- Skaleczyłam się. Masz bardzo kruche szklanki. - Rzuciłam i weszłam na górę. Miałam zamiar wejść do swojego pokoju, ale przypomniałam sobie o kamerach. Chuj z nimi. Muszę się napić.
Otworzyłam drzwi, weszłam do środka i usiadłam na środku pomieszczenia. Ze swojego iPada puściłam muzykę. Odkręciłam butelkę, nalewając trochę bursztynowego płynu do kryształu. Szybko wypiłam. 
Zaczęłam się rozluźniać. Więcej nie potrzebowałam pić. Nie czułam szumu w głowie, ani nie widziałam mroczków przed oczami. Czułam się odprężona, ale nie pijana. 
Położyłam się na miękkim dywanie. Odwinęłam bandaż i popatrzyłam na dłoń. Nie wyglądała najlepiej. Udałam się do łazienki, gdzie umyłam ją. Wyglądała już lepiej, ale nadal była pocięta. 
Założę rękawicę i będzie dobrze. 
W szafie znalazłam rękawice bez palców w białym kolorze. Była skórzana i wysadzana drobnymi ćwiekami. Wreszcie coś, co mogłam założyć jako dawna ja. Znów położyłam się na podłodze. Muzyka grała cicho, a ja nie myślałam. Nie czułam. Byłam jak lalka. Taka pusta. 
- Chez, ona jest dorosła. Zostaw ją. Chce pić, niech pije. Nie powinno cię to obchodzić. 
- Nie interesujesz się swoją kuzynką, może ja powinienem się nią zająć. 
- Nie. Nie chcę, abyś później cierpiał. Ona nie zna miłości. - Krzyknął Mike za drzwiami. Miał rację, nie wiedziałam co to miłość. Nie doznałam jej nigdy od kogoś na kim mi zależało. Alex nie kochał mnie prawdziwie. Zawsze miał jakąś na boku. Nie ważne, że służyła mu dzień, albo dwa. Lubił się bawić. Byłam jedną z jego dziwek, ale tylko mi pozwalał się dotykać i czerpać przyjemności. One były tylko do pieprzenia i nic więcej.
Nie słuchałam dalszej kłótni. Skupiłam się na muzyce. Tak było lepiej. 
- Eileen, możemy porozmawiać? - W drzwiach zobaczyłam głowę Chestera. Widocznie przegadał Mike'a. 
- Jasne. Wejdź. - Usiadłam i patrzyła na niego. Podszedł do mnie, aby zająć miejsce obok.
- Nie chcę się wpieprzać, ale wydajesz się zagubiona w swoich czynach. 
Powiedział poważnie, patrząc mi w oczy. 
Ja i bycie zagubionym? Nonsens. Dziś byłam nadzwyczaj sobą i nie wyglądałam jak baranek Boży. No może oprócz stłuczonej szklanki i momentu, kiedy piłam piwo. 
- Mike nie wspominał, że studiowałeś psychologię. Nie obchodzi mnie jak wyglądałam, bo wiem jaka nie jestem. Nigdy nie byłam zagubionym człowiekiem, bo nie miałam czasu taka być. I masz słuszność. Nie wpieprzaj się w nieswoje sprawy. 
- Lee, nie denerwuj się. Chciałem tylko wiedzieć dlaczego robisz tak, a nie inaczej. Mike jest do ciebie sceptycznie nastawiony.
- Ma rację. Nie wiem co to miłość i nie umiem jej okazać. Chcę się bawić. Za kilka miesięcy wyjadę i nigdy tu nie wrócę. Chez nie rób sobie jakichkolwiek nadziei bo mnie nie znasz i nigdy nie poznasz. Wiem, że lubisz podrywać wszystkie laski i je zaliczać, ale nie zrobisz tego ze mną. Nie przelecisz mnie nawet bez zobowiązań. 
- Kto nagadał ci takich bzdur? Mike? - Pokręciłam głową. 
- Śliniłeś się na mój widok, kiedy otworzyłeś mi drzwi. Gapiłeś się najbardziej nachalnie, kiedy szłam i wracałam z kuchni. Przed drzwiami kłóciłeś się z Mikiem o opiekę nade mną. Myślisz, że tego nie zauważyłam? Nie chcę o tym rozmawiać. Będzie lepiej jak wyjdziesz. 
- Eileen, przepraszam. Kiedy cię zobaczyłem, dostałem taki impuls, aby cię chronić. Wszystkie moje komórki ciała mówiły, że powinienem się tobą zainteresować.
- Nie chcę tego. Mike się mną interesuje wystarczająco. Nie chcę niańki. 
Kiedy to powiedziałam, opuściłam pokój i zbiegłam na dół po schodach.
- Mike?! Pożyczysz mi samochód? Muszę koniecznie coś załatwić na mieście. - Krzyknęłam. On po chwili pojawił się na mojej drodze. 
- Nie możesz pojechać sama. Wiesz, że muszę cię eskortować. 
- No to rusz dupę i chodź ze mną. 
- Co z Ches... - Zaczął.
- Nie obchodzi mnie on i jego chęć pomocy! Do cholery jestem dorosła, a wy się o mnie martwicie jak o małe dziecko. Jeszcze rok temu, bym was rozstrzelała. Nie dałbyś sobie ze mną rady. 
- Wiem, co byś zrobiła wcześniej, ale teraz tego nie zrobisz. Ogarnij się!
- Nie będziesz mi rozkazywał. Nie będziesz mi matkował, bo nie mam zamiaru was słuchać. Mam dosyć, a jestem tu kilka godzin. - Wykrzyczałam wszystko, co leżało mi na sercu, a później wyszłam z domu. Nic mnie nie obchodziło. Liczyłam się tylko ja i droga przede mną. Nie wzięłam telefonu, ani pieniędzy. Mówiąc szczerze, to nie wiedziałam co robię. 
- Lee, czekaj do cholery. To, że Chester cię wkurwił nie oznacza, że i na mnie musisz się wyżywać. Mówiłem ci, że zacznie się tobą interesować. On napala się na wszystkie kobiety. - Podbiegł do mnie i zatrzymał. 
- Masz rację. Mike, ja sobie nie poradzę jako nowa ja. Przeszłość mnie ciągle męczy. - Przytulił mnie do siebie i kołysał w ramionach.
- Spokojnie. Pomogę ci, niezależnie od sytuacji. Przełożymy trasę, ja przestanę pracować. Będę cię wspierał. 
- Mike, to nic nie da. Ja po prostu jestem stworzona do bycia suką. Osiem lat, dzień w dzień byłam kobietą dla rozrywki. Alex, dawał mi to czego chciałam. Dużo kasy, dobry sex, odrobinę czułości. Był strasznym skurwysynem, który potrafił mnie uderzyć. Mimo, że sama go zabiłam, to i tak mi go brakuje. 
- Chodź, pójdziemy na kawę i spokojnie porozmawiamy. Tam nie będzie podsłuchów, ani monitoringu. Myślę, że potrzebujesz porządnego kopniaka, abyś się ogarnęła i zmotywowała do życia. Do innego życia.
- Wiesz Mike, wole zostać sama. 
- Nie zaczynaj znów. - Spojrzał na mnie groźnie, ale jego usta wyginały się do uśmiechu.
- Co sobie ludzie pomyślą, kiedy zobaczą mnie z wielkim panem Shinodą? Czyżby to kolejny romans, a może dawna przyjaciółka? Wiesz, że ja nie mogę być w żadnych gazetach. 
- Wiem, wiem. Będziesz moją nową kochanką. Słyszałem, że jesteś całkiem niezła w te klocki. - Szepnął mi do ucha ostatnie zdanie, a następnie chwycił mnie za dłoń.
- Chyba nie podołasz moim wymaganiom. - Odpowiedziałam i puściłam do niego oczko. Uśmiechnął się na te słowa. Mike ze mną flirtuje. Do czego to doszło. 
- Jak się znalazłaś w Anarchii? - Zapytał. Uśmiechnęłam się na wspomnienie tego dnia. To był jeden z moich lepszych dni. Był taki zwykły, a jednocześnie taki inny od wszystkiego. 
- To długa historia. - Odpowiedziałam. Weszliśmy właśnie do kawiarni. Zajęliśmy stolik, a Mike poszedł zamówić dla nas kawy i coś słodkiego. 
- Mamy dużo czasu. Chętnie się czegoś o tobie dowiem.
- Byłam na drugim roku studiów na University of Alaska. Byłam prymuską. Wiesz, po wyprowadzce z Moskwy, masz inne spostrzeżenie na świat. Rosjanie to tradycjonaliści. Jesteśmy zawzięci i nie lubimy zmian. Ja wyjechałam do USA ze względu na swoją matkę. Ona wyszła za mojego ojczyma. Był cholernie bogaty, nigdy mi niczego przy nim nie brakowało. Jednak on uważał mnie za przeszkodę. Dlatego zaczęłam studia na Alasce. Nie wiedziałam, że on ma syna. Moja matka też o tym nie wiedziała. Jego też wysłał w interesach na Alaskę. Tamten mnie odnalazł. Tak właśnie poznałam Alexa. Umiałam używać swoich wdzięków oraz inteligencji. Uwiodłam go. Żaden mężczyzna nie był mi się w stanie oprzeć. Zaczęłam się z nim spotykać. Kilka razy zrobiłam dla niego parę przekrętów i właśnie w taki sposób Anarchiści się mną zaczęli interesować. Czasami byłam wysyłana na szpiegowskie misje, które miały służyć zabiciu kilkudziesięciu ludzi. Nigdy nie wiedziałam, po co dokładnie mnie tam wysyłają. Mają oni przecież profesjonalistów. 
Przewróciłam oczami. Cóż, umiałam się dobrze wtapiać w tłum, a ludzie, którzy pracowali w innych gangach byli dziwnie ponętni na kobiety. Coś w tym musi być. 
- Nie dziwię się, że uległ takiej kobiecie. Byłaś prymuską?
- Tak. Studiowałam mechanikę i robotykę. Nie boję się ubrudzić w smarze, a zapach benzyny jest przyjemny. W Rosji byłam bardziej kobieca, bo interesowałam się tańcem i sztuką. Chociaż szybkość była dla mnie bardzo ważna. Od małej dziewczynki interesowałam się samochodami i wszelkimi urządzeniami. Z przeprowadzką do Stanów zmieniłam się w sukę. Tego wymagało ode mnie środowisko. 
- Nie przesadzaj, że jesteśmy tacy straszni.
- Nic nie mówię. Po prostu lubicie się dobrze bawić. - Uśmiechnęłam się. Wiele wspomnień przelatywało przez mój umysł. Nie były to koniecznie same normalne myśli. 
- Gdybyś cofnęła czas do momentu poznania Alexa, dalej byłabyś taka?
- Chyba tak. Może niekoniecznie bym go zabiła, ale dalej bym była taka. Chciałam tylko wolności jak każdy. A wolność w tym wypadku to śmierć lub ucieczka. 
- Bycie grzeczną do ciebie nie pasuje. Masz zbyt mocny charakter. 
- Wiem. Wracamy już? 
- Jasne. - Mike zapłacił i wyszliśmy z kafejki. Po drodze, każdy z nas był zatopiony w swoich myślach. Nie przeszkadzało nam to. Ta cisza była przyjemna. 


_____
Dodany rozdział. Opublikowany wcześniej niż było planowane, bo jutro będzie bardzo 'zakręcaśny' dzień i może nie być czasu, a weekend jak weekend. Ja wyjeżdżam, a Pani Ciemności też coś musi załatwić. 

INFORMACJA DNIA!
Pani Ciemności dostała się na uniwersytet w Kalifornii!!! Wyjeżdża już za dwa tygodnie i zobaczymy się dopiero za rok :(. Smutam z tego powodu.

Rozdziały będą dodawane systematycznie, chyba, że wypadnie coś bardzo pilnego to poinformujemy was wcześniej lub tak jak dziś, opublikujemy post z wyprzedzeniem.

Zapraszam do komentowania,
Lilith & Company.

1 komentarz:

  1. Anonimowy6.9.14

    Świetny rozdział! Ostra babka z tej Eileen (chociaż w sumie Amandy, ale będę pisała jej obecne imię) i też w niezłe tarapaty się wpakowała. Mike widzę, że polubił swoją "kuzynkę", a Chester nawet bardzo. Ciekawe czy tym razem naprawdę się zakochał czy to kolejna dziewczyna na jedną noc. Bardzo mnie zainteresowałyście tymi całymi gangami, szpiegowskimi misjami itp. i z wielką chęcią dowiedziałabym się o tym więcej.
    Czekam na następny rozdział i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarze:)